Petersburg jeszcze dziś tak wygląda... wielką kadzią, w któréj fermentuje jakaś straszna, nie odganięta przyszłość. Gdy w reszcie Europy życie się odsłania, zastyga w formy pewne, wyznacza sobie drogi, wyjawia tajemnice swe całe i dąży do świadomego opanowania, tu wszystko zagadką, nielogicznością, kontrastem niezrozumiałym; znakiem zapytania, hieroglifem... mętem i ciemnością. Dzień wczorajszy nie ręczy za jutro, wczorajszy człowiek nie wie, czém mu dziś być każą, ludzie się mienią, słowa przybierają znaczenia dziwaczne... i jedno tylko odbywa się stale... niszczenie...
Niszczyć jest przeznaczeniem tego tłumu zbitego ze wszystkich pierwiastków wywrotu, żelaznym obuchem tłuc na miazgę co napadnie i w nieforemne prasy ściskać najsprzeczniejsze pierwiastki. Co z tego podścieliska się stworzy... oni sami nie wiedzą? Może ze zgniłych cielsk wylęgną się potwory, co ich pożrą... lub rzucą się na drugich? oni nie wiedzą. Oni mają zadanie bicza Bożego Atylli: niszczyć, zabijać, wywracać, łamać a im chrzęst ruiny głośniejszy, tém rozkoszniéj klaszczą w dłonie. Słyszycie, tam się coś wali?... Patrzcież, pada głowa ostatnia na stós głów... cudny widok. Hurra!! a ku spełnieniu posłannictwa tego dobre im wszystko — groza i uśmiech, podstęp i gwałt, filozofia i poezya nawet... wychowują na to pokolenia i uczą od pieluszek, jak się żywą istotę na pół rozdziera, aby jéj zajrzeć w drgające wnętrzności.
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/8
Ta strona została skorygowana.