— Nauczyliśmy się tego krzykactwa od austryackich Niemców.
— Bodajbyśmy się téż oduczyć mogli, zawołał jenerał. Byćże może, aby towarzystwo z różnych żywiołów złożone, przy usposobieniach i zajęciach rozmaitych cały wieczór tylko harce polityczne wyprawiało??
— Jest to wizerunek naszego teraźniejszego życia, dodał stary, zaniedbane téż wszystko — polityka na śniadanie, obiad, podwieczorek, wieczerzę... Literatura, sztuka, gospodarstwo... w zupełném zaniedbaniu... stało się to chorobą i nie może przejść bezkarnie...
Westchnęli oba...
Z wielkim kłopotem, po długiém krążeniu między ludźmi jenerał trafił wreszcie na kilku młodszych panów, którzy mówili o koniach a w dodatku o niemieckich aktorkach. Prawie go to pocieszyło... byli to przynajmniéj ludzie, gdy tamci zdawali się papierowemi trąbami... Znużony, z głową rozbitą Zbyski się wymknąć chciał niepostrzeżony, gdy go u drzwi pochwycił prawnik, wiodący pod rękę baryłkowatego jegomości uśmiechniętego grzecznie. Był to hrabia N... spólnik domu bankowego Fiburger, Kapiszon et Comp., znającego kilka pięknych kompleksów dóbr na zbycie. Dom ten zajmował się bowiem oprócz giełdowych interesów pośredniczeniem w kupnach i sprzedaży. — Hrabia N... ofiarował się nastręczyć sprzedaż, jak się wyrażał,
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/818
Ta strona została skorygowana.