— Poezyi zapewne, lirycznéj, sielankowéj, uczuciowéj... ale tak dramatycznéj... wątpię. Jest to przyprawa zbyt pieprzna, któréj tylko zużyte podniebienia pragnąć mogą.
— A! jestem zginiona! rozśmiała się hrabina — więc ja mam zużyte podniebienie?
— O! przepraszam, nie, pani hrabina masz może tylko rozpieszczoną fantazyą, która leci za nieznaném, goni za nowém... ale jutro po wybiciu szyb u pani... wydałoby się jéj to — okropném.
— Może i prawda! westchnęła, poprawiając włosy piękność — tak! ta nieszczęsna fantazya... la folle du logis, nigdy jéj obuzdać niepodobna...
Spojrzeli na siebie... posmutniała.
— Czy pan tak straszny jesteś realista w życiu... że nawet fantazyą potępiasz? Czémś przecie bawić się trzeba, gdy nie ma czém żyć?
— A! pani, ja nic nie potępiam... choć nad wielą rzeczami boleję — zakończył jenerał.
Na tém skończyła się rozmowa... Jenerał obejrzał się, był samiuteńki jeden w salonie wśród osieroconych kobiet. Cygaro i polityka wymiotły wszystkich do dalszych pokojów. Żeńskie towarzystwo dosyć smutne garnirowało do koła ściany, rozmawiając między sobą... Dwóch czy trzech młodzieńców zjawiało się czasem w ramie drzwi, by spojrzeć na białe tych pań
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/833
Ta strona została skorygowana.