Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/84

Ta strona została skorygowana.

pożegnał panią, siadł i wyjechał. Ona przeprowadziła go na ganek do powozu i nie położyła się do snu, przechodziła całą noc po ciemnych pokojach z cygaretą w ustach, i snuła się z tym ogniem.. jak błędna na pół zgasła gwiazda... szukając a niemogąc znaleść spoczynku nigdzie. Ranek zastał ją w salonie zwiniętą w kłąb na sofie, bladą, z rozpuszczonemi włosami, pół martwą, zapłakaną.. Gdy dzień ją rozbudził, zapaliła cygaretę i zaczęła chodzić znowu jak gdyby wyjść chciała z tego żelaznego koła, w którém ją uwięziło życie.
Biła się jak ptak niewolnik po klatce. Potém zawstydziła się swych ludzi — choć dla niéj były to tylko stworzenia, na które ledwie spojrzeć raczyła, ledwie dostrzedz ich mogła.. Kobiecy instynkt kazał jéj pójść przed zwierciadło i blade lice odświeżyć i oczy zczerwienione ugasić.. i skraść przed szpiegami niepokój. Milcząca siadła oddając się w ręce służącéj i chodziła znowu.. Trzy razy kamerdyner oznajmił jéj o śniadaniu.. nareszcie poszła popatrzeć na nie; wypiła herbatę, któréj nie poczuła smaku, zapaliła cygaretę nową i rozpoczęła przechadzkę. Z kolei brała wszystkie książki, których stos nierozcięty od Isakowa przysłany leżał na stole, rozdarła kilka kart, rzuciła okiem na kilka słów i tomy z kolei toczyły się w nieładzie na sofę, na dywan, na ziemię.
Wzięła bukiet ze stołu.. nie miał zapachu, siadła do fortepianu, z pod klawiszów jakieś mdłe odzywały