wielkich polityków udawać i iść z wiekiem, imali się tych niby postępowych idei.
Porozumienie więc musiało już być dla tego trudném, że mało kto z Rosyan chciałby znijść ze stanowiska siły na stanowisko prawa, to jest na plac, na którym wszyscy, silni i słabi byli równi.
Jednym z najwcześniéj przybyłych zjawił się miejscowy literat i redaktor a raczéj współpracownik pisma dosyć tu wielkiéj używającego wziętości. Był to człowiek już nie młody, nie pozorny, żywy, dowcipny, znany ze swych zasad zachowawczych, choć niegdyś był rewolucyonistą, który choć Rosyanom wcale nie sprzyjał, raczéj z temperamentu niż przekonania skłonnym był do zbliżenia się ku nim. Znajdował ich bowiem ludźmi dobrego towarzystwa i szanował w nich mimowolnie zamożność, któréj cześć oddawał, pod jakąbykolwiek zjawiła mu się postacią; Rosyanin demagog, Hercen lub Bakunin nigdyby go nie potrafił skaptować, ale kniaź jaki, hrabia, minister, postać arystokratyczna mogła być pewną aż do ostatecznych krańców posuniętéj pobłażliwości... Człowiek ten nie był bez zasad ale obchodził się z niemi jak fabrykanci mebli giętych wiedeńskich ze drzewem; umiał je nagiąć zręcznie, żeby formę żądaną przybrały nie pękając. Nie można mu było odmówić zdolności, trudno było przyznać charakter.
Spostrzegłszy, że w salonie dwie tylko znajdowały się osoby, już miał się cofnąć, aby się łapczywym na
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/853
Ta strona została skorygowana.