jest węzłem do obrony na zewnątrz a nie narzędziem do gnębienia wewnętrznego.
Gospodarz zadzwonił.
— Gdybyśmy — rzekł — popróbowali zwrócić się ad medias res?? zeszliśmy nieco z drogi.
— Proszę o głos — odezwał się redaktor petersburgski. Gospodarz skłonił się, ten, namyśliwszy, rozpoczął w tych słowach.
— Zeszliśmy się tu, ażeby obradować nad możliwością jakiegoś zbliżenia. Idźmy więc do rzeczy, objeżdżanie przedmiotu nie prowadzi do niczego, pozornie zbliża ono do niego, w istocie jest kołem błędném, w którém się kręcić można bez końca. Polska potrzebuje zgody i my jéj nie odrzucamy, wolniejsze mielibyśmy ręce. Rosya jednak potężna, jeśli ma stanąć na czele Słowiańszczyzny, musi od niéj wymagać za obronę i siłę, którą jéj ofiaruje, wzajemnych ustępstw... Przyjęcia języka rosyjskiego za urzędowy całéj Słowiańszczyzny, praw, a nawet zjednoczenia religijnego...
Chciał mówić daléj, ale kilka polskich głosów mu przerwało... Redaktor zatrzymał się.
— Mam mówić daléj czy nie? zapytał.
— Cicho| cicho! prosimy, zawołano, głośniéj.
— Jeśli Polska za warunek sojuszu stawi, abyśmy jéj najprzód pooddawali, co do niéj należało... poprzywracali, co zabrano... nie mamy o czém mówić! Wychodźmy ze statu quo... Jakież są panów warunki?
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/865
Ta strona została skorygowana.