trzała, choć mógłby był uczuć trochę zazdrości, nie okazał jéj wcale, zamyślony był tylko.
Michalina nie odstręczała wcale księcia od siebie, owszém zdawała się wesoła, rada jego towarzystwu, niekiedy tylko spojrzała ukradkiem na Stanisława... pręciuteńko powracając do żywéj rozmowy z Arusbekiem.
Pułkownikowa, któréj to wcale nie było na rękę, dawnoby już może rozmówiła się grzecznie z przyjacielem syna, rozbrajał ją wszakże taką miłością dla niéj, takiém dziecinném nadskakiwaniem, iż nie miała odwagi wypłacić mu się za to choćby najmniejszą przykrością.
Dowcipowanie, śmiechy, opowiadania, album włoskie, które kniaź przyniósł z sobą, zabawiły ich do późna.
Około dwunastéj wyszli razem z jenerałem do swojego mieszkania.
Arusbek rzucił na stół album i zakładając ręce na ramiona przyjaciela, odezwał się do niego.
— Stasiu... Staszku! jestem zakochany! zakochany! szczęśliwy! a wszystko to winienem — tobie, niech cię uścisnę!
— Jak to szczęśliwy? szczęśliwy? spytał jenerał zdumiony — cóż to znaczy?
— Czy ty mnie nie znasz? śmiejąc się rzekł Arusbek, ja jak się tylko kocham, już jestem szczęśliwy. Dla mnie dosyć tego uczucia, — a choćby ono do roz-
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/879
Ta strona została skorygowana.