paczy przyprowadzało, ja nawet z miłosnéj rozpaczy szczęśliwym będę...
— A daléj? spytał jenerał.
— Daléj? co do mnie należy — daléj — ruszając ramionami wybuchnął kniaź, co do nas należy — daléj, wiesz ty, co w sobie kryje jutro? Mój jest tylko dzień wczorajszy, bo go mam w serca archiwach, i dzisiejszy — jutro... Boże!!
— Gdybyś wszakże tak kochał, jak mówisz — zauważył Stanisław — a przyszło nieuchronne rozstanie, miarkuj, że im miłość była gorętszą, témby się musiała większém cierpieniem opłacić.
— Otóż widzę, że mnie jeszcze nie znasz, poczciwy Staszku — rzekł poważnie Arusbek. Ja dopóki kocham, to mnie żadna siła w świecie od téj, w któréj jestem zakochany, nie oderwie — no — gdyby nawet i ukaz carski. Pójdę, pojadę — powlokę się za nią, choćby na drugi koniec świata... A gdy się do odjazdu zabiorę, to będzie znakiem, że miłość wystygła i poszła do archiwum..
Jenerał się uśmiechnął.
— Na to się nie zbiera jakoś! rzekł.
— Czy was to nudzi? mów szczerze, zapytał Arusbek.
— Nas? nie! spytaj panny.
— Pannę — dotąd nie — wierz mi. Nie powiem ci ani sobie pochlebiam, żebym był kochany — cierpi
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/880
Ta strona została skorygowana.