wadzić będziesz a zestarzejesz w końcu... i serce ci zwiędnieje — co poczniesz z życiem?
— Najprostsza rzecz, w łeb sobie strzelę — rzekł kniaź — lub, lub, nie wiem, wybór środka zostawiam na późniéj...
— Takie życie bez celu!!
— Jakież chcesz, bym prowadził, mówił kniaź, próbowałem sztukę kochać, literaturę, naukę, znudziło mnie wszystko, na tych drogach pełno ludzi mnie wyprzedziło... Krajowi służyć u nas? trudno... Rząd robi wszystko, rozporządza — kieruje, inicyatywie pojedyńczych ludzi nie zostawiono nic. Ślepém narzędziem być nie potrafię. Poszedłem więc na maroderkę taką... i dowlokę aż do końca...
— Zamiast sobie tylko w łeb strzelić, rozśmiał się Stanisław, wiesz, co powinienbyś zrobić?
— Wiem, to jest odgadnę! Ożenić się.
— Tak jest.
— Nie zaręczam, jest to rodzaj samobójstwa comme un autre, c’est à voir.
Nie możemy zaręczyć na pewno, czy podedrzwiami pokoju, w którym rozmawiali, a przytykał do saloniku pułkownikowéj — nie było panny Michaliny... Jenerał uderzony był jakby szelestem sukni i przerwał rozmowę.
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/882
Ta strona została skorygowana.