wiejski, ojciec familii, gospodarz, człek nie wymowny także, służył poczciwemu Malwińskiemu do potwierdzania głową jego opowiadań, gdyż niegdy w jednym pułku jakiś czas przebyli. Robił teraz niezmordowanie na chleb powszedni dla licznéj rodziny. Obu ex-adjuntant lubił, bo z nimi nie był sam a nie odbierali mu głosu.
Arusbek był tu jak Piłat w Credo, umiał się wszakże do każdego towarzystwa zastósować a bawiło go nowe i niezwyczajne.
— Panowie, odezwał się gospodarz, przedstawiając swych gości — Książę Andrzéj jest na nieszczęście Moskal, ale jako przyjaciel Stasieczka i najzacniejszy człowiek nie zgorszy się, choćbyśmy czasem słówkiem z gorącego serca bryznęli.
Arusbek na to skłonieniem głowy i uśmiechem odpowiedział. Wszyscy jako oficerowie z 1831 mówili dobrze po francusku, rozmowa więc przez grzeczność dla kniazia rozpoczęła się w tym języku.
Już sam widok przygotowań stołowych mógł słabszego człowieka przerazić, butelek bowiem było dwa razy więcéj niż potrzeba. Malwiński miał tę polską słabość, że poił — nie oduczył się tego w Poznańskiém, owszem nabrał przekonania, iż to jest polski obyczaj. Przyjmując kochanego Stasieczka, chciał szczęśliwą chwilę wspomnień uświęcić, co się zowie, lusztykiem. Arusbek pił, co mu się trafiło, jak wodę, je-
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/907
Ta strona została skorygowana.