nerał miał jako żołnierz nawyknienie do mocnych trunków. Malwiński upajał się zwykle pierwszym kieliszkiem, ale drugim wytrzeźwiał i był zupełnie przytomnym, aż póki nie zapalił cygara, które go ostatecznie dobijało. Naówczas usypiał na jaką godzinę, trzeźwił się herbatą z cytryną i wychodził zwycięzko.
Dwaj współbiesiadnicy pili cicho, bez oporu i bez żadnych złych skutków; obywatel tylko potakujący, w miarę jak się rozweselał, zaczynał nabierać ochoty do śmiechu. Nie mówił nic, ale czy było z czego czy nie, śmiał się bardzo głośno, stukał o stół rękami i zachodził się od śmiechu. Ciężar opowiadań, dowcipu, prowadzenia rozmowy spadł naturalnie na gospodarza... Treścią jéj po większéj części był rok 1831. Malwiński znał bardzo dobrze pułkownika Zbyskiego i w wojsku i przed służbą.
— Ja nie wiem, rzekł do jenerała, czy pan znasz tak dobrze życie swojego ojca jak ja — kolegowaliśmy z sobą, a choć starszy wiekiem odemnie, zaszczycał mnie swą przyjaźnią. Już to z przeproszeniem kniazia, Moskali nie lubił, ale tak, że odoru ich znieść nie mógł. A miał do tego, oprócz patryotyzmu, powód jeden bardzo ważny...
Tu zamilkł jakoś Malwiński, widocznie język go świerzbiał a mówić jednak nie wypadało.
— Szanowny panie, przerwał Arusbek, domyślając się przyczyny, dla któréj Malwiński usta zesznurował,
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/908
Ta strona została skorygowana.