pięciotalarówki z aniołkami. Zdaje się, że między nim a oberkelnerem stanęła jakaś polubowna ugoda, gdyż hotelowy urzędnik kilka razy głową przyzwalająco kiwnął, pokazał mu sznurek od dzwonka, dodając, ile razy na niego miał zadzwonić... a potém powoli odszedł...
Mężczyzna w okularach niebieskich kazał sobie przynieść herbatę i cytrynę do wielkiego salonu i sam po cichu, nie budząc Malwińskiego, wszedł do niego. Z herbatą usadowił się przy małym stoliczku w ten sposób, ażeby wejrzenie pierwsze przebudzonego paść nań musiało. Po odejściu służącego, który na dwie osoby herbatę postawił przed gościem, jegomość w okularach niebieskich począł ją nalewać ale z widocznym zamiarem narobienia hałasu. Padła naprzód łyżeczka a potém spodek od filiżanki, potém tacka od cukru na ziemię. Malwiński zwolna się budził. Przychodziło mu to z ciężkością, nie miał najmniejszéj ochoty, ale upuszczona w końcu szklanka, która się rozbiła, zmusiła go do otwarcia ócz. Porwał się z kanapy, przetarł powieki, popatrzył i gniewny począł wołać kelnera...
Tymczasem nieznajomy w niebieskich okularach grzecznie się zbliżył do niego i w języku polskim ale z akcentem dziwnym a obcym odezwał się:
— Niech pan dobrodziéj daruje, proszę się na służbę nie gniewać, ja tu gwałtem wparłem się do sali,
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/913
Ta strona została skorygowana.