z niemi... Podróż była ułożoną... należało więc bądź co bądź wyjeżdżać.
Chwilowa słabość pułkownikowéj zatrzymała dwa dni jeszcze w Berlinie, nie było to nic strasznego, lecz choréj nieco nie chciał Stanisław opuścić. Siedziała w swoim fotelu cały dzień, nie kładła się, ale może ze znużenia miała nieco gorączki... Życie ich zwyczajne szło trybem w całéj téj podróży już zachowywanym. Kniaź z jenerałem stali razem, na śniadanie schodzono się do pułkownikowéj. Potém każdy szedł, gdzie mu się podobało, najczęściéj jednak pułkownikowa zostawała w swym fotelu z robótką, panna Michalina także coś robiła a kniaź im czytywał głośno. Czytanie przerywała często żywa rozmowa. Jenerał wchodził, wychodził, rozpatrywał się w mieście swobodnie. Jadano w pokoju matki dosyć późno i panowie ci mieniali się przy paniach. Kniaź wszakże był daleko pilniejszym przy nich od jenerała, który często wychodził za różnemi sprawunkami, dla rozerwania się lub u siebie w pokoju coś czytywał... Od przyjazdu do Berlina a raczéj od wyjazdu z Krakowa, stósunek z Michaliną był bardzo poufały i przyjacielski ale stanąwszy na tym stopniu pewnym zbliżenia, daléj się już nie posuwał. Za to Arusbek codzień był lepiéj widzianym, bardziéj domowym, prawie jakby członkiem rodziny. Nie miano dlań tajemnic, służył im jak dziecko.
— Wiesz co, mój Andrzeju, odezwał się wybiera-
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/925
Ta strona została skorygowana.