i energia i dowcip i zręczność większa, niżby się po nim spodziewać było można.
Arusbek chciał dać naukę prześladowcy przyjaciela, strachem go odegnać raz na zawsze.. ale najpierwszą, najtrudniejszą rzeczą było naprzód go wyszukać. Imię i nazwisko wypisał sobie po niemiecku, po rosyjsku i po francusku na kilku kartkach i zamyślony, jak się ma wziąć do roboty, wyszedł w bramę. W bramie stał szwajcar ów paradny, czekając na chwilę wyjazdu którego z podróżnych, aby wziąć od niego zwykłą kontrybucyą — ze szwajcarem rozmawiał pięknie bardzo ubrany i przyzwoity jegomość.
Szwajcar, który wysoko cenił dostojność książęcą, stanął w postawie grzecznéj, gotowy na posługi, z uśmiechem na ustach i podniesioną czapeczką z galonem.
— Mój panie — rzekł książę z cicha — potrzebuję służącego, ale wytrawnego, doświadczonego, pewnego człowieka do pewnéj czynności poufnéj. Będzie zapłacony dobrze...
Nic nie odpowiadając szwajcar, ręką wskazał na jegomości, który stał o parę kroków — Excellence! c’est votre homme!
Andrzéj wpatrzył się naprzód w twarz nic nie mówiącą, chłodną, uspokojoną, zapowiadającą raczéj dobrego ojca rodziny i gospodarza niż zabiegliwego sługę pour tout faire.
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/942
Ta strona została skorygowana.