wany obrazek, jak jedna z tych kolorowanych litografii, które sprzedają w Genewie, jak wieczko od pudełeczka, jak wachlarz XVIII wieku. Ale co za wdzięk w żywiołach, które się na krajobraz składają? w tych łańcuchach gór to złoconych, to śnieżnych, to sinych, to różowych, które się zdają stężałemi chmurami... a często ich od obłoków, które je naśladują, rozeznać nie podobna?... Na tle tych mglistych zębatych szczytów rzućcie całe kobierce lasów i zielone łąk smugi i wiązanki z drzew cudnych i bielejące mury starych grodków a miasteczek... w dolinie puście strumień biały, mętny, spieniony, rozbijający się o ogromne głazy — na przedzie postawcie szalet pół drewniany na pół kamienny ze swym dachem ponaciskanym kamykami, aby go wiatr i burza nie porwała... będziecie mieli Szwajcaryą... a przynajmniéj cząstkę jéj najzwyczajniéj spotykaną przy wielkim gościńcu...
Ale nie cała ta stara Helwecya tak wygląda... trzeba zboczyć z dróg bitych, pójść bez przewodnika tam, gdzie nikt nie bywa... aby wynaleść Szwajcaryą starą, nieznaną, ubogą, cichą i nie zepsutą odwiedzinami wszystkich diletantów natury.
Na tych dróżynach, gdzie chleba dostać trudno, gdzie jeszcze hotelista się nie osiedlił, któremi się reklama nie zaopiekowała... inaczéj wyglądają strumienie, skały, drzewa i góry.
Niejakie wyobrażenie o dzikich zakątkach dać może
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/95
Ta strona została skorygowana.