siąt lat rewolucyjka... Jednę zrobili żołnierze, drugą mieszczanie, teraz możebyście chcieli chłopską sobie zarządzić, żeby się szlachty pozbyć.. A no — nie! dosyć tego... Mamy rewolucyi w kieszeni dość, w głowie dość, wszędzie dość. Basta! Bawić się tak kosztownie nie myślimy więcéj.
Rotmistrz nic nie odpowiadał, znać było i po Malwińskim, że mu to nie szło w smak...
— Niech no się hrabia nie porusza daremnie — rzekł — rewolucyi nikt już robić nie myśli a dla tego Polskę kochać trzeba i o ojczyźnie pamiętać, bośmy jéj dzieci.
— Ja waćpanu powiem — gniewnie przerwał hrabia — co Katarzyna powiedziała Potockiemu, asindzieja ojczyzna — tu... A to nie jest żadna Polska, tylko pruskie dominium... Dziękuj Panu Bogu, żeś się pod nie dostał, bobyś był już dawno na Sybirze...
— Byłem ci dwa razy w Spandau i Wisłouściu — westchnął Malwiński.
— A kto ci winien? a po co ci jak Leszczyński proch zaraz z panewki palić, byle gdzie co zaszelpotało...
Rotmistrz chodził i z gniewu świstał mazurka Dąbrowskiego.
Mimo téj udanéj wesołości na łzy mu się zbierało, pociekło ich parę po twarzy.
— Kiepska to rzecz, mospanie — rzekł wydmu-
Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/973
Ta strona została skorygowana.