chem, Trzymała przepyszny bukiet w ręku.
— A! z kądże tak śliczne kwiaty? spytała matka.
— Pan Janusz dał je Miss Lockart — a Miss była tak grzeczna —
Matka przelotnie spójrzała na mnie.
— Śliczne kwiaty! — dodała.
— Włożym je w szklankę! — podbiegając zawołała Aniela —
Ja pożegnałem Prezesowę.
Tegoż dnia miałem wieczorem długą rosprawę z P. Zagrobą. Była mowa o Anielce — stary zawsze swoje powtarzał. Co to za nieszczęście, że niemam syna! są wprawdzie Zagrobowie w Krakowskiém.
— Ale to samozwańcy — dodałem z uśmiéchem.
— Samozwańcy, albo i nie, rzekł kiwając głową Prezes. W roku 1673 jeden Antoni syn Tadeusza Zagroba z Zagrobskiéj Woli, przeniosł się, jak dochodzę, z Płockiego w Krakowskie i ożenił tam z Jakubowską (dobra stara szlachta, mieli tam ze sześć wsi) — Linija Antoniego syna Tadeusza z Jakubowskiéj nieznana mi zupełnie — Kto wie? może od niego ci Zagrobowie pochodzą? Pisałem już dowiadując się — Gdyby tak było.
— A gdyby tak było? spytałem.
— Gdyby tak było — dorzucił, należałoby, należałoby zbliżyć się do tych Zagrobów.
Widocznie Prezes całéj swojéj myśli niepo-
Strona:PL JI Kraszewski Zagroba.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.
47