Strona:PL JI Kraszewski Zagroba.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
54

chłodną i bezbarwną. Mogłem się bardzo mylić, postanowiłem śledzić. Aniela w czasie obiadu spojrzała bojaźliwie kilka razy na niego. Silnicki blady, ale poruszony do najwyższego stopnia siedział przy mnie na mękach.
Po obiedzie wyszliśmy z Prezesową do gabinetu, spójrzeli i mówić nie było potrzeba. Kiwnęła głową — Wyda ją niechybnie za niego.
— Może potrafimy zapobiedz?
— Niepodobna! niepodobna!
— A Aniela?
— Ona kocha! wiem pewnie.
— Czy Janusz jéj się oświadczył, czy jéj mówił? czy bardzo się zbliżyli do siebie — ?
— O! nie nie! wszystko w spójrzeniu i urywanych półsłowach. — Tém lepiéj.
— A Aniela nic ci Pani nie mówiła?
— Ale ona nie wié, co się z nią dzieje.
Rozeszliśmy się — Prezes porwał mnie ażebym słuchał jak pięknie mówi Anastazy o familii Zagrobów. W istocie daty sypały się jak z za rękawa, imiona gradem leciały, a stary płacząc ściskał młodego chłopca, który go z uszanowaniem zimném w ramię całował.
— Jestem w uniesieniu! wołał Prezes — wystaw sobie, że wiedział takie rzeczy, które tradycionalnie tylko w familii się przechowywały, które ja miałem za moją wyłączną własność. Wié, że Jan syn Wawrzyńca kochał się w stryjecznéj siostrze, która, jak owa z Oświecimia, umarła nim dyspensa przyszła, wié,