Strona:PL JI Kraszewski Zagroba.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.
56

uchu, szepnąłem cicho. — Obowiązek odwołał mnie stąd i odejść musiałem. Kilka dni nie widzieliśmy się. — Silnicki smutny przyszedł do mnie. Zdawał się błagać wzrokiem a nie śmiał nic powiedzieć. Nazajutrz przywlokł się znowu, radził się mnie, bo był chory. Stary ojciec, kontuszowy szlachciura przyszedł z synem. Ten wziąwszy mnie na stronę i kłaniając się nizko po staroszlachecku a traktując mnie suto Dobrodziejem, wynurzył się całkiem. Musiałem odebrać im wszelką nadzieję, ale obiecałem mówić z Prezesem. Po południu poszedłem do niego — Zastałem z Anastazym na poważnéj o przodkach rozmowie, wziąłem na stronę i powiedziałem o co szło. Skrzywił się i odstąpił.
— Mój konsyliarzu, rzekł, co za osobliwsza myśl: Zagrobowie i Silniccy!
— Co masz przeciwko niemu?
— To, że chcę córkę wydać za Anastazego, rzekł poruszony, innych przyczyn nie zrozumiesz — téj dosyć.
— Ale znaszże go dostatecznie?
— Jeśli nie znam, to poznam.
Odprawił mnie nadąsany, a gdym powiedział o tém saméj, widać już koniecznością związku córki z Anastazym przejęta, bo wierzyła w męża, jak w Ewangeliją, odpowiedziała mi, — Anielka poczciwe dziecko, może tam co i ma w sercu, ale potrafi się poświęcić. Wola mego męża niezłomna, mówił mi już o niéj