zy chodził jak żuraw, uśmiéchał się i zdawał nie czuć wcale co się koło niego działo. Biedna ofiara straszliwie zmieniona, zaparła się całéj przyszłości i poczuła jak matka święcie uczyniła sposobiąc ją do ofiar, poświęceń i cierpienia!
Nazajutrz po weselu byłem proszony do państwa młodych, którym ojciec kupiwszy dóm, chciał ich mieć przy sobie. Spodziewałem się znaleść Anielę bardziéj jeszcze znużoną, cierpiącą i z wyrazem boleści na twarzy. Całkiem przeciwnie zastałem. Od piérwszéj chwili gdy nierozerwany węzeł złączył ją z Anastazym, w modlitwie (mówiła mi matka) zaczerpnąwszy sił potrzebnych; starała się światu okazać, że była szczęśliwą. Niktby się nie mógł domyśleć, że ją ojciec poświęcił swéj woli dziwacznie. Lękając się tego, okazywała mężowi czułość, gdy istotnie wstręt odpychał ją od niego. Na jéj twarzy zawsze pogoda duszy czystéj, uśmiéch łagodny, rezygnacja anielska. Ci tylko co jak ja wiedzieli sprężyny wszystkich ruchów, ocenić potrafią heroizm téj kobiéty. Świat pospolicie miał ją za bardzo szczęśliwą. Kobiéty tylko dziwowały się, jak Aniela pełna uczucia i serca mogła pokochać człowieka tak utrapienie zimnego. Składano to na dziwaczność gustów, na prawo kontrastów i t. p. nikt prawdy się nie domyślał.
Ja, com był świadkiem całéj walki i poświęcenia téj kobiéty, powiadam ci, żem w życiu nic większego, uroczystszego i świętszego
Strona:PL JI Kraszewski Zagroba.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.
58