stołecznych; mnóztwo innych obywateli porujnowało się na dwory i ogrody. Stare domy o wysokich dachach, o przybudowywanych wiekami skrzydłach i bokówkach poznikały, ustępując miejsca pałacykom, przed któremi nieodmiennie musiało stać przynajmniéj cztery brzuchate kolumny. Kolumna występowała wszędzie, w salonach, na gankach, przyozdabiano nią karczmy nawet pańskie, aby z dala na pałace wyglądały.
Szambelan nie życzył sobie stworzyć czegoś pospolitego, miał w głowie rzecz oryginalną i w swoim smaku.
O planie mówił mało, bo chciał go utrzymać w tajemnicy; to tylko znać już było z zakładającego się domu, iż każdy jego front miał wyglądać inaczéj, a było ich cztery.
Gdy goście zajechali, gospodarz żywo od robotników pospieszył do nich, stolnika przyjmując z nadzwyczajnemi honorami i przesadną aż grzecznością. Mowa naturalnie zaraz się poczęła o ogrodzie i domu, a choć planista nie rad pokazywał nieskończone rzeczy, poprowadził zaraz do ogrodu, bo ten już cułkowicie był niemal zarysowany i w wielu częściach wykonany. Największą jego ozdobą były prześliczne stare drzewa, z których dobrze skorzystano. Wiły się pomiędzy niemi ścieżki, były i projektowane trawniki gołe, na których pnie sterczały. Daléj wykopany rów głęboki udający rzeczułkę sprowadził wodę zatęchłą i dozwolił rzucić kilka mostków. Ziemię z niego zwieziono na sztuczne wzgórze, na którém stać miała
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/122
Ta strona została uwierzytelniona.