Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.

Wzrok jego powoli się oswajając z ciemnością kościołka, pozwolił mu rozeznać w bocznéj na prawo ławce, zbudowanéj nakształt konfessyonału, osobę w czerni całą ubraną, któréj biała twarz z pod zapuszczonego kwefu świeciła trupią niemal białością. Raz wlepiwszy oczy w tę postać, już ich od niéj nie odwrócił.
Ksiądz w kapie wyszedł odprawić nieszpory, które niezmiernie długiemi wydać się musiały podróżnemu. Wsparty o słup, nieruchomy stał jednak do ich końca, a gdy śpiew ucichł i ludzie rozchodzić się zaczynali, skrył się nieco za słup przy kropielnicy. Zdawał się czekać na kogoś. Zakrystyan tylko dogaszał światła, kobieta siedząca w ławce wyszła z niéj, klękła przed wielkim ołtarzem, padła przed nim krzyżem, leżała chwilę, aż nareszcie wstawszy, po-