Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

— My! wam! człecze złéj wiary! zakrzyczał stary laską bijąc w ziemię... My! wam! A jakiż stosunek was z nami łączy? Intruzem wlazłeś pod dach, a ile razy nogę na próg postawiłeś... nieszczęście szło za tobą.
— Słuchaj, mospanie podstarości, począł zbliżając się ku niemu Czokołd: nie żartuj ty zemnie, ani myśl, żebym ja się hałasem twoich słów dał zastraszyć. Ja tu przychodzę, bo mam pewne prawa...
— Jakie, u stu tysięcy! krzyknął gniewnie podstarości — prawa? jakie? jakie?
— Myślisz, że nie potrafię ci ich powiedzieć! hę? Starościna była moją narzeczoną, pół roku nosiła mój pierścień na palcu.. Wykwitowaliście mnie potém... prawda, znękali, przepę-