Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

ranem nierozebrany rzucił się na łóżko.
Stolnik, który posłuszny żonie od roku już musiał osobno zamieszkać w drugim rogu domu, co mu nadzwyczaj było przykro, sam położywszy spać najukochańszego Pawełka, z westchnieniem pociągnął do sypialni kawalerskiéj. Tu przyszli mu jeszcze zdać sprawę z gospodarstwa ekonom, pisarz, gumienny, i bardzo zręcznie odegrali swą rolę, tak, że poczciwemu stolnikowi zdawać się mogło, iż robotę nazajutrz zadysponował. Po ich odejściu został tylko stary sługa, Gomółka, szlachcic, który niegdyś był u ojca stolnika, a teraz nie wiele sam robiąc, domem zarządzał w Ćwikłach. Był to rodzaj marszałka dworu, a razem przyjaciela, któremu wszystko było wolno, który gderał na stolnika za dobroć jego, dawał mu rady i postępował sobie z nim po trosze jak z dziecięciem. Gomółka nie lubił saméj pani, ale się z tém uchowaj Boże nie wydawał; czuła jednak instynktem stolnikowa, że miała w nim skrytego nieprzyjaciela. Każdego niemal dnia gdy chłopiec pana rozbierał, Gomółka przychodził, suknie składał, chłopaka musztrował, meble trochę przesuwał, a z kładnącym się do łóżka pogawędził. Stolnik wiedział, że miał w nim dobrego, uczciwego doradcę. Gomółka rodziny nie miał, niezależny był, bo w sąsiedniéj wsi miał kawałek zastawu, mógł sobie żyć spokojnie na swojém, ale nałogowo przywiązany do stolnika, którego inaczéj nie nazywał, tylko paniczem, albo panem Lambertem, wisiał tu przy dworze, choć mu nieraz dokuczyło.
Stolnik był w bardzo dobrym humorze. Gomółka pochmurny i zamyślony. Chłopcu się dostało za to. Śpiewając kładł się do łóżka pan, a sługa stał z rękami w kieszeniach u pieca, zasępiony.
— Co ci to, mój drogi? tyś coś nie swój? zapytał stolnik.
— Nic mi nie jest, starość jak wieczór zwykle chmurna.
— No — a ja aż śpiewam, takem rad, mój