łagodną, dobrą i wielce do mnie przywiązaną się okazywała. Za to rodzina jéj, nie wiedząc o małżeństwie a bojąc się go, prześladowała mnie okrutnie — doszły skargi aż do króla, który mi ojcowskie czynił wymówki, a przyznać się przed nim nie mogłem. Zaczęto mnie i jéj na wszelki sposób życie zatruwać. Na ostatek szwagier księżny, zawsze rojąc o sposobach, jakiemiby mnie mógł odpędzić, a widząc, że mu się to nie udaje, wpadł na osobliwszy koncept, godny jego charakteru przewrotnego. Wiedział on o jakimś jegomości, w którym się księżna jejmość wprzódy była kochała bardzo, że go aż gwałtem odciągnąć i ożenić musiano. Teraz żonatego, a więc już nie niebezpiecznego dla nich, sprowadzili, aby klin klinem wybić. Bardzo zręcznie poprowadzona intryga, tak się im dobrze powiodła, że dawne amory odświeżyli, a choć księżna skrupulatką była, przez owego niegodziwca potrafili ją tak obałamucić, iż daléj cierpieć nie mogłem krzywdy, jaka mi się działa. Wszakże ująć się o nią nie było sposobu, bom nie miał prawa... Musiałem szukać pretekstu innego, wyzwałem mojego rywala i — zabiłem go w pojedynku.
— A! zawołał Czokołd... to ciekawe...
— Smutne, dodał szambelan, smutne, od śmierci jego bowiem księżna widzieć mnie więcéj nie chciała. Wyznaczyła mi pewną summę, ale zakazała, abym się jéj nie pokazywał na oczy. Zażądałem rozwodu, a tu właśnie otrzymać go było niepodobieństwem, bo małżeństwo tajemneby się wydało, a zdrada z méj strony za zemstę uchodzićby mogła. Zostałem więc
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/183
Ta strona została uwierzytelniona.