Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.

mniejszéj obawy, tak maleńkim, iż go o większy od jego wzrostu wpływ w tym domu posądzić nie było można. Był to znany już pani stolnikowéj dyrektor sumienia jéj matki, ojciec ex­‑jezuita Ksawery, potomek dawnéj rodziny, człowiek niegdyś znany w świecie z życia świetnego i roztrzepanego, dziś wielce sławiony ze świątobliwości, kaznodziejskiego daru i pobożności ascetycznéj kapłan... Wielkie te przymioty, które mu zjednały wziętość, wpływ i znaczenie w zakonie i na świecie niemałe, były tak osłonione, tak niewidoczne na pierwszy rzut oka, iż trzeba było dłuższego pożycia, aby je w nim odkryć. O. Ksawery nie szedł nigdy przebojem, ani nawracał siłą; znając wszystkie słabostki natury ludzkiéj, wślizgał się powoli w człowieka, ale raz go objąwszy, opanowywał na zawsze. Nie raziło go i nie przestraszało nic, ani bezbożność jawna, ani jawne grzechy człowieka, badał go, uśmiechał się, ostrożnie zapuszczał sondy w głębiny duszy, a gdy znalazł mieliznę w niéj, rzucał w nią kotwicę, któréj już żadna burza wyrwać nie mogła. Cierpliwości niewyczerpanéj, polował na ludzi jak drudzy na zwierzynę, z umiejętnością wprawnego strzelca, który się ze strzałem nie śpieszy, ale wziąwszy na cel nie chybi nigdy. Majątek i położenie pani starościny, czyniły ją zdobyczą wielką, pożądaną dla zako-