Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/218

Ta strona została uwierzytelniona.

z siostrą, bo się obawiał w czasie niebytności jakiegokolwiek sporu, któryby biedną wdowę mógł wypędzić. Odłożył więc podróż swoją. Stolnikowa zaś z pomocą Czokołda i nagle objawionéj choroby, zaczęła coraz mocniéj nalegać na swój wyjazd do Warszawy. Humor jéj stawał się nieznośnym, nerwy były rozigrane, w domu niepokój ciągły... Najmniéj o nim wiedziała przybyła siostra, bo przed nią starał się Kobyliński biedę swoją ukrywać; ona też była jedyną pociechą w domu dla niego. Z nią długie godziny spędzali, rozmawiając o przeszłości, o krewnych, o rodzinie; a i Pawełek miał się dobrze, bo zyskał w téj nowéj cioci jakby drugą matkę. Nie mając własnych a kochając bardzo dzieci, przez przywiązanie do brata może, od pierwszego dnia przyswoiła sobie Pawełka, który do niéj całkiem przylgnął. Rywalizowali z Czokołdem rozpieszczając dziecię.
Matka, która się niém nigdy nie zajmowała, urażona pierwszeństwem, jakie dawał ojcu, cioci i rezydentowi nawet przed nią, odciągała go od nich napróżno. Charakteru żywego, powagą i gniewem usiłowała odebrać Pawełka, który od niéj teraz uciekał; łajała go, sadzała na pokutę, zamykała w swoim pokoju, i zamiast go przyciągnąć do siebie, ostatecznie zraziła. To ją zniechęciło bardziéj jeszcze do przybyłéj; a że jedyna rozrywka, jaką miała w stosunkach serdecznych z szambelanem, teraz coraz się stawała rzadszą, humor pięknéj Te-