Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co pan mówisz! jak pan śmiesz coś podobnego... przedemną powiedzieć! gniewnie obruszyła się wdowa.
— Jeśli mówię przed panią, to tylko dla tego, że dobrze życzę domowi i chcę, byś pani... znała go lepiéj... Nie ma tu się co łudzić, ja jestem pewien, że stolnikowa nie wróci, że może nawet przyjdzie do rozwodu... Szambelan i ona zjadą się w Warszawie.
Kobieta załamała ręce.
— O! mój Boże! czyżby to prawdą być miało?
— Święta prawda — to nieszczęśliwy człowiek... a koniec taki nieuchronny. Nie mówię tego na wiatr, szanowna pani... mam dowody... A żebyś nie sądziła, iż jestem prostym plotkarzem i robię intrygi dla satysfakcyi, patrz pani... oto list szambelana do niéj. Proszę nie pytać, jak się dostał do rąk moich; zaręczam, że w sposób uczciwy... Czytaj pani.
To mówiąc papier rozłożył, i nie puszczając go z rąk, dał do przeczytania, a gdy zwilżonemi oczyma go przebiegła, złożył i schował za suknię. Potém siadł uśmiechnięty smutnie.
— Pani mnie nie znasz, dodał, ale ja — ufam jéj i kocham stolnika, dla tego się zwierzam przed panią. Jemu grozi osamotnienie, rozwód... a to człowiek nie stworzony, aby wytrwał z bolem sam na sam. Kochał się niegdyś w pani... kocha ją jeszcze; nie uciekajże pani ztąd i bądź mu pociechą i ratunkiem...
Ostatnich słów domówił prędko, bo wdowa