— Oddajcie majątek, a będziecie mieli dziecko... bo majątek wasz nieprawo nabyty, krwawemi łzy oblany, bo po nim ludzie płakali i umierali... bo dziadowie wasi i ojcowie dziadów nie tu się rodzili, a ci co tu przyszli na świat, na rozdrożu umarli, a Pan Bóg mściwy... mściwy i nieubłagany.
Głos jéj podnosił się, w końcu zapłonęła twarz, odprostowały się krzyże złamane, konwulsyjnie wyciągnęła postać cała... a po tym wysiłku rękami miotając staruszka padła na ziemię bezwładna... Gomółka krzyknąwszy podbiegł ją ratować, stolnik blady i wzruszony także; ale gdy nadbiegli i ujrzeli ją drgającą już jakby w konaniu i dyszącą sił ostatkiem, rękami chwytała zgrzebną koszulę na piersiach, szukała czegoś w koło siebie, próżno usiłując podnieść się z ziemi. Wybuch snadź długo powstrzymywanego gniewu zabrał sił resztę... Horpyna dogorywała. Podano jéj wody, ludzie nadbiegli ze stajni wzięli na ręce, ale nim do bramy donieśli, czuli, że stygnący trup tylko w rękach im został.
Wypadek ten, jakkolwiek mało znaczący, choć w nim niczyjéj winy nie było, wzruszył wszystkich, a stolnika zamiast pocieszyć, przybił jeszcze bardziéj. Niemiłe mu było to, że chociaż w sumieniu czysty, musiał być przez lud we wsi ogadany, iż się do śmierci staruszki przyczynił. Zgryzł się i Gomółka, który do chaty pobiegł całą rzecz tłómaczyć. Niemało też z tego plotek powstało, bo ostatnie wyrazy Horpyny nietylko stolnik i sługa, ale i ludzie od folwarku i stajeń słyszeli.
Następstwa starano się przed stolnikiem ukryć, ale rodzina po stracie staruszki wielki żal znowu powzięła do znienawidzonego i tak już dworu. Wyrazy umierającéj o majątku, o nabyciu, wprawiły pana Lamberta w bolesną zadumę; powtarzał je sobie i przypominał, ile już
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/239
Ta strona została uwierzytelniona.