po dwu dniach przebytych na Tłomackiém, mogła się piękna pani sprowadzić do najętego mieszkania przy ulicy Wierzbowéj, i znowu niktby się ani domyślił, iż w tym samym domu miał parę pokojów szambelan...
Że jednak w stolicy mimo największéj troskliwości, wszelki stosunek potajemny z trudnością mógł się ukryć, bo tu płochość wszystkich wyszukiwała sobie ekskuzy w powszechnym grzechu i na jaw wyprowadzała cudze winy — musieli państwo ci nadzwyczajnemi ostrożnościami się otaczać, które w końcu nużące były. Dla pięknéj Tekluni, nawykłéj do swobody, ta potrzeba ukrywania się wprędce się stała nieznośną. Niespokojna wyrywała się sama po trosze w świat, a może nie była nieszczęśliwą z tego, że gdzie się kolwiek pokazała, nadzwyczajną pięknością zwracała oczy, zawracała głowy.
W kilka dni wiedziało całe miasto: kto była, z kogo się rodziła, kędy mieszkała... ale napróżno starano się odgadnąć, co ją tu samą jedną sprowadziło? — Ci co pamiętali i znali matkę jéj, ktoréj historya była powszechnie wiadoma, czynili przypuszczenia śmiałe, oparte na analogii, na starém doświadczeniu, iż córka też musiała skłonną być do fantastycznych wycieczek i żeglugi po rzece du Tendre.
Nie uspokojono się wprzód, aż ktoś doszedł na pewno, że piękna pani była chorą. Wcale o tém nie mówiła jéj powierzchowność, i ze świeżéj twarzyczki trudno się było domyślić, ale oblicza bywają tak zdradliwe!!
Teklunię klauzura domowa i szambelan na-
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/258
Ta strona została uwierzytelniona.