Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.

pospolite dary umysłu; Teklunia na pozór poważna, umiejąca zająć i podobać się, była dzieckiem namiętném, z roztrzepaną a próżną główką i wzrokiem, który nie sięgał daleko. — Z pomocą téj wielce uprzejméj a grzecznéj kuzyneczki, Teklunia powoli w świat wchodzić zaczęła, nie hałaśliwie i urzędownie, ale po cichu i bocznemi drzwiczkami. Powiedziała poufnie przyjaciołce, że przybyła się leczyć, że nie ma ani z czém ani jak na większą scenę wystąpić. Zrozumiano to dobrze a łatwo, i urządzono tak, by z wolna wciągnąć chorą kobiecinę niepostrzeżenie, która pragnęła tylko, aby jéj ten miły gwałt uczyniono. Pierwszym skutkiem wpatrzenia się w świat szerszy było, że Teklunia, która jedynego dotąd eleganta i dworaka widziała tylko w szambelanie, — mając do wyboru całą gotowalnię, przekonała się ze smutkiem, iż się nadto pośpieszyła z oddaniem serca. Teraz bowiem szambelan wydał się jéj nieco zwiędłym, a nawet trochę zardzewiałym. Z bolem serca postrzegła, iż nie zajmował tu stanowiska o jakiem jéj mówił, że nawet pozwalano sobie z niego żartować i lekce go ważono. Przechorowała Teklunia to odkrycie, ale któraż kobieta w pogoni za szczęściem nie popełni przynajmniéj kilku omyłek? Odboleć je trzeba, ale poprawić się dają. Hrabina wydobyła z niéj łatwo tajemnicę stosunków, a