przynajmniéj znajomości z panem Grodzkim, i niby przypadkiem odmalowała go jéj z dosyć niekorzystnéj strony. A że była wyrocznią dla Tekluni, szambelan został zabity i czekał tylko aby go pogrzebano. O ile Teklunia chciała się teraz od niego uwolnić, o tyle on biedak pięknością jéj ujęty i rozkochany szczerze, na swém stanowisku pragnął się utrzymać. Dla hr. Sermazy nie było tajemnic, wiedziała więc czego się inni tylko domyślali, że szambelan był żonaty z księżną, i że po długiém rozstaniu i wzajemnych dąsaniach, miała zgoda nastąpić... Mówiąc o Grodzkim, w parę dni podsunęła zręcznie tę wiadomość Tekluni, przekonawszy się wprzódy, iż wcale o tém nie wiedziała. Nie mogła się w pierwszéj chwili obronić piękna pani od gwałtownego wzruszenia, acz przychodziło to bardzo w porę, bo doskonale posłużyć mogło za pozór do zerwania. Grodzki nie mówił jéj nigdy nic o tém, zataił prawdę, a że obiecywał się żenić, można mu więc było czarnéj dowieść zdrady i zerwać z nim — na zawsze. Teklunia, która umiała doskonale z naiwnością i instynktom dziecka wabić ku sobie, sztuki rozplątywania zadzierzgniętych węzłów nie posiadała wcale. Gdy przyszło do sceny ostatniéj, rozgniewała się, rozpłakała, uciekła, rozchorowała, ale odpędziła szambelana niewiernego raz na zawsze, zabra-
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/265
Ta strona została uwierzytelniona.