Kobyliński pośpieszał do Warszawy wcale nie wiedząc nawet, że jego żona w ostatnich czasach mieszkanie zmieniła. Przybywszy szukał jéj w dawném, dopytał się niełatwo nowego, i choć zawczasu w stolicy stanął, późnym dopiero wieczorem dostał się do przedpokoju. Przyjęty już w Warszawie sługa powiedział mu z miną kwaśną, że pani słaba i nikogo nie przyjmuje. Napróżno stolnik się tém składał, iż był mężem pani i że zakaz jego się tyczeć nie mógł; służący nie chciał go puścić. Zawrzała w nim krew szlachecka, porwawszy więc za kołnierz fagasa odwrócił go na bok, a sam wszedł do salonu właśnie w chwili, gdy przyjaciołka pani Czyżewska wybiegłszy z bocznych drzwi, a ujrzawszy stolnika, z krzykiem załamała ręce. Chciała się rzucić przeciw niemu, ale już było
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/270
Ta strona została uwierzytelniona.