Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/273

Ta strona została uwierzytelniona.

mu było zdradę, gdyż w domu zostawił tę, dla któréj starsza jeszcze miłość z szacunkiem ujmowała siły przywiązaniu do kobiety płochéj i dziwacznéj. Powtarzał sobie, że mu została Marynia i dziecię, które powinien był odzyskać. Biedny człek czuł wszakże ogrom niedoli; szczęście jego niedawno tak wielkie, spokój domowy i serdeczny, runęło wszystko od jednego niepoczciwéj zemsty podmuchu. Nie miał się tu przed kim poskarżyć nawet, a połowy swéj niedoli zwierzyć nikomu nie myślał oprócz mecenasa, któremu staranie o rozwód musiał powierzyć. Błądził po Warszawie zbiedzony, schorzały, niepewien co pocznie, a pół dnia przesiadywał w kościele.
Tymczasem Horatio zaraz nazajutrz rano pobiegł do protektorki i opowiedział jéj straszliwą przygodę swoją; blady, pomieszany gotował już pistolety i szpadę. Hrabina pieszo, nie czekając powozu, pośpieszyła do Tekluni, którą zastała zapłakaną.
— Bądź spokojna, zawołała od progu: ja pojadę do niego i wytłómaczę mu wszystko... Ręczę ci, że się to załagodzi.
Z miny wszakże Tekluni nie można było poznać czy sobie życzyła załagodzenia i zgody, wstrzymała kroki hrabiny... poczekano dwa dni, trzeciego dnia mecenas przybył umówić się o rozwód. Z razu wzruszenie było wielkie, nie-