Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/298

Ta strona została uwierzytelniona.

Właśnie w téj porze, gdy się to działo, do małego miasteczka w lasach po nad Bugiem położonych przybył jednego wieczoru szlachcic bryką parokonną z dzieckiem chorém, i wyniosłszy je na rękach z posłania na wozie do izby, z czułością wielką począł się krzątać około chłopaka. Dziecię było blade, zmęczone i jakby przelękłe... skarżyło się na głowę, a za lada słowem płakało. Szlachcic, który je przywiózł, chodził koło niego bardzo troskliwie, bawił, cieszył, zagadywał i czynił co mógł, by je rozerwać. Wkrótce też nakarmione na posłaniu z siana usnęło. Naówczas po cichu wyszedł szlachcic do sieni i posunął się ku izbie gospodarza, który właśnie w koszuli śmiertelnéj nabożeństwo wieczorne odprawiał. Trzeba więc