się u brzegu rzeki. Od końca XVI wieku, gdy wcześniéj niż zkąd inąd uszli ztąd protestanci, zasadzone drzewa miały czas wspaniale się rozrosnąć. W pośród nich krzyże, posągi, kapliczki, kalwarye ogród ten po‑jezuicki czyniły sławnym na całą okolicę.
W istocie przepychem pańskim jaśniała ta fundacya, dopóki istniał zakon... teraz była to świeża istna pustka, pełna wspomnień, w któréj przy szkółce utrzymanéj nadal kilka smutnych niedobitków pozostało. Sam gmach sprzedany został komuś i jeszcze go nie zużytkowano. W jednéj części jego mieściła się do czasu pozostawiona szkoła, zajmowali ją ojcowie, którzy opuścić na starość tego przytułku nie chcieli; lecz w ogóle oprócz kościoła, który zarazem był parafialnym i utrzymywał się dobrze, reszta już zapowiadała rychłą ruinę. W dziełach rąk ludzkich, jeśli się duch człowieka i dłoń jego na chwilę tylko od nich usunie, z przerażającą szybkością gnieździ się zniszczenie, zdając się mścić za to, że przez długie lata rozpostrzeć mu się tam nie dawano. Tak też rezydencya zaledwie od niedługiego czasu zamknięta, już trupio zaczynała wyglądać. Wiele okien rozbitych, założonych tarcicami, dachy podziurawione, mury odrapane, pozabijane fórty i wejścia, w których progach chwasty porosły — świadczyły, że klasztor był wyludniony.
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/300
Ta strona została uwierzytelniona.