Z razu piękna a surowa kuzynka, gdy oznajmił jéj Lambert, iż o rozwód się podał, mocno się temu oponowała... ale rzecz była spełniona, obie strony go żądały — cofnąć się było za późno... zamilkła. W parę dni przyszły rozmysły jakieś zapewne, rozweselała twarz wdowy, i czuléj a otwarciéj i poufaléj poczęła być coraz ze stolnikiem. Było snadź przeznaczeniem jego, by się kochał w kobietach, których obawiać się musiał; tak najprzód przed Teklunią chodził na palcach, a teraz szczęście złożył w rączki Maryni, na któréj wejrzenie trwoga go przejmowała. Kochał ją niemal od dzieciństwa, a nie wiedział spełna, czy ją więcéj miłował czy się obawiał? Teraz też choć dlań była o wiele czulszą, a z nim poufalszą i nieraz mu się uśmiechnęła, i nieraz wspomnienia młode dozwalała bez przeszkody dobywać
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/322
Ta strona została uwierzytelniona.