zręcznie, obiecywano nagrodę, i po kilku dniach bardzo ostrożnie szepnął żydek jeden, że podobny szlachcic może mieszkał czas jakiś u Gangi.
Ganga był dzierżawcą małéj wioski między Czorsztynem a Niedzicą, położonej w dolinie Dunajca. Pochodzeniem był Węgier, a nawet podejrzany o cygaństwo. Wżył się był na Spiżu, i choć po węgiersku chodził, liczył się już do tutejszych. Wyglądał wszakże na mieszaninę jakąś narodowości niezbadaną, i naturę miał też, którą poznać nie było łatwo. Żył samotnie, o zajęciach jego mówiono różnie, zbliżać się do siebie nie bardzo komu dawał, przyjaźni i znajomości nowych nie zabierał. Gdy stolnik i Oxtul przybyli doń, przyjął ich w progu domu, nie prosząc nawet do środka, tak, aby jak najprędzéj się pozbyć. Zły był i kwaśny. Oxtul napróżno zabiegał na wszystkie strony, aby go ułagodzić; nie ruszył się z progu, czapki nie uchylił, tonu nie zmienił.
Stolnik, który się dla impezycyi wystroił i przybył bardzo pańsko, nie uczynił na nim najmniejszego wrażenia. Pod nizkim dachem lichego domku, stojąc w barankowéj kurtce wytartéj, dumniéj od stolnika się stawił na swych śmieciskach. Wielka grzeczność Cieszyma i łagodne słowa jego, nie rozbroiły zadąsanego. Gdy spytali o Czokołda — ofuknął się.
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/334
Ta strona została uwierzytelniona.