Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/356

Ta strona została uwierzytelniona.

tnią wiadomość żuł w ustach, nie mogąc jakoś się z nią popisać. Rozmyślał nawet czy ją powie. Prawdę rzekłszy, było to ze wszystkiego może najważniejsze.
Z tém wszystkiém czuł, że to delikatna była materya, którą poruszyć trudno i niebezpiecznie, zataić niedobrze... Czekał aż się stolnik uspokoi. Stolnik zupełnie głowę stracił; wiadomość ta, że nareszcie nieprzyjaciela ktoś widział, że był niedaleko bez dziecka, odnowiła żal, poruszyła, obudziła do nowéj krzątaniny. Z tego co mówił Oxtul, nie było podobna się nawet domyślać dokąd pojechał...
Dopiero wieczorem gdy zostali sam na sam po wyjściu Gomółki, a Oxtul wezwany po raz dziesiąty spotkanie swe powtarzał, coraz nowych dokłamując rzeczy, wymiarkował, iż lepszéj sposobności nie znajdzie do odkrycia jak teraz. Długo się z tém ważył, boć było niezbyt dla przyszłości bezpiecznie ogadać tę, z którą się stolnik miał żenić; ale język mu świerzbiał, i zdało mu się, że też sumienie świerzbiało...
— To wszystko mało, rzekł w końcu... co ta bestya naplótł, nasierdził się, napasyonował, nałajał, jeszcze mi w ostatku takie oszczerstwo rzucił, żem mało z oburzenia do szabli się nie porwał... ale szablęm w izbie zostawił, a ten drapnął.