Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/359

Ta strona została uwierzytelniona.

będzie; naostatek zapragnął rzeczy, o któréj nigdy jeszcze w życiu nie pomyślał nawet: porozumienia i zgody z Czokołdem, przez któreby odzyskał Pawełka, chociażby z największą ofiarą.
Gotów był teraz wyrzec się majątku nawet, byle mu dziecię wrócono. Ale jak się było porozumieć z człowiekiem, którego niewiedzieć gdzie szukać i jak się z nim porozumieć? Wszystkie starania dotąd daremne były, a spotkanie z Oxtulem czysto przypadkowe.
Nad ranem przyszło mu na pamięć, że mógł odstępując od karania Gabrysia i starając się o jego uwolnienie, z pomocą tego człowieka listownie znieść się z Krajewskim.
W zwykłéj godzinie, gdy schodził na kawę, przy któréj już piękna wdówka od niejakiego czasu jak pani domu gospodarzyła z powagą sobie właściwą, znalazł ją w pokoiku przygościnnym, ubraną już, opietą i sztywną jak zawsze, z uśmiechem chłodnawym na ustach. Jedno wejrzenie na Cieszyma nauczyło panią Duńską, iż jakiś przewrót i zmiana zaszła w człowieku, który teraz, przeciw zwyczajowi, wszedł z grzeczną jakąś, ale ostygłą powierzchownością, i zamiast natrętnéj codziennéj czułości przyniósł z sobą jakąś zapowiedź mrozu. Dotąd kuzynka musiała go trzymać z daleka, teraz poczuła od razu, iż on sam stawał daléj od niéj niżby była pragnęła. Zamiast przywitania ser-