Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/366

Ta strona została uwierzytelniona.

że aby stolnika przy sobie utrzymać, do największych może ofiar posunąć się było potrzeba. Zapłakane miała oczy, trochę gorączki, smutną twarz i namarszczone czoło gdy przyjechał. Postrzegła zaraz, że jéj tak nie witał jak zwykle, że jéj nie szukał, nadto był gnuśnym a czułym za mało i pośpiesznie nazbyt cofnął się z Gomółką do swojego mieszkania. Czekał tu nań i Oxtul domagając się rozkazów. Jakkolwiek w Ćwikłach mu było bardzo dogodnie, bo między innemi butelkę starki na dwa dni na użytek swój wyłączny dostawał, chciał choć okazać gotowość do czynu. A tymczasem i towarzysze też radzi nie radzi, w gospodzie płaszcze pozostawiwszy, wrócili jak niepyszni.
Oxtul, który swego stolnika, ojca dobrodzieja, znał dobrze i czytać się go nauczył, poznał, że coś ma było nie tak jak zawsze.
— Coż pan stolnik dobrodziéj rozkaże teraz? Czekamy na jego dyspozycye.
— Żadnych innych nie mam nad tę jedną, jedźcie gdzie się wam podoba, szukajcie méj zguby jak chcecie, a jeśli spotkacie Krajewskiego, powiedzcie mu odemnie, ażeby się zemną zjechał dla rozmowy osobiście. Szlacheckie słowo daję, nie uczynię mu nic, a chcę raz skończyć z nim ugodą. Powiada, żeśmy go skrzywdzili; wybierzemy przyjaciół, zdamy się na sąd polubowny, ja mu powrócę choćby majątek cały, jeśli mu należy, on mi moje dziecię... Glejtem dlań będzie słowo szlacheckie.