pretendentem, który wyjechał nagle za granicę, i z Wrocławia list napisał, w którym dowodził, wbrew oczywistości, iż nie chcąc jéj czynić nieszczęśliwą, a widząc, że kochanym nie jest, uwalnia ją od danego słowa, acz z rozpaczą w sercu, szukając zapomnienia i... śmierci w awanturniczéj podróży. Piękna Teklunia podarła ten list ze złości, i takiemi wyrazami odezwała się o zbiegu w obec hrabiny Sermazy, iż ta śmiać się poczęła, ale jéj uczyniła uwagę, iż one w przyzwoitém towarzystwie nie uchodzą.
Po téj próbie tak była zniechęcona, zrozpaczona, że przez dni kilka nie przyjmowała nikogo. Przeróżne myśli chodziły jéj po głowie, płakała, dumała, naostatek stał się ten cud nawet, iż chwilowo pożałowała Ćwikłów, nudów w nich, męża, który był nadto słodki, życia, co było zbyt jednostajne, i wszystkiego tego od czego była uciekła. Nawet zdrowe i praktyczne uwagi owéj ślicznie brzydkiéj przyjaciółki nie zdołały przywrócić równowagi; nazywała, jak zdradzona pokojówka, wszystkich mężczyzn przeniewiercami, a świat obłudy pełnym. Była nawet przez pięć minut mowa o klasztorze... Potém miłość dla dziecka urosła do najwyższego stopnia, potém łamała ręce, zalewała się łzami, przeglądała w zwierciedle i pojechała z hrabiną na hecę.
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/369
Ta strona została uwierzytelniona.