Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/380

Ta strona została uwierzytelniona.

— Teraz, rzekł, ponieważ panu Bogu podobało się przez panią dać nam w ręce winowajcę, do mnie należy dobyć z niego prawdy i odebrać mój skarb.
— Jakto? jakto mój? spytała urażona stolnikowa: przepraszam pana, Pawełek przecież do mnie należy...
Stanęli naprzeciw siebie jak do boju.
— Do pani? ja nie wiem, rzekł Kobyliński — nie rozumiem dla czegoby syn należał do matki, gdy się rodzice rozdzielają — owszem, wedle obyczaju, sądzę, że powinien należeć i oddany być ojcu...
— Otoż przepraszam, syknęła piękna Teklunia — jest małoletni... należy do matki... waćpan mi odebrałeś wszystko i — chcesz jeszcze...
Tu miały się rozpocząć łzy i chusteczka szła już po nie, gdy stolnik dodał chłodno:
— Wszystko? ale coż ja pani odebrałem?...
— Szczęście, młodość... nadzieje...
— Szczęścia pono pani nie miałaś zemną, gdyś go musiała szukać gdzieindziéj, odparł nielitościwie stolnik — młodość pani została... a nadzieję Bóg tylko odebrać może...
Uratował się od wielkiego gniewu tém, że przyznał kobiecie młodość; mniéj więc nasrożyła się na niego, niż była już gotowa, ale łzy, ten ostatni argument niewieści, przyszły w porę dla zamknięcia rozmowy...
— Zresztą, rzekł Cieszym, sąd wyrzecze do kogo dziecię należy, a najprzód wyszukać i odebrać je trzeba...
Zamilkli oboje. Hrabina która się bardzo