Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/381

Ta strona została uwierzytelniona.

pilnie przypatrywała tymczasem ex‑mężowi stolnikowéj, uznała za właściwe wmieszać się do przerwanéj rozmowy, zapewne ażeby ją przedłużyć.
— Zdaje mi się, że państwo w téj chwil wspólny macie interes w wyszukaniu dziecięcia co się tycze przyszłości, o tę układać się dość؛ będzie czasu, gdy dziecię odzyskane zostanie... Pan stolnik wszakże przyznać to zechce, iż najważniejszy krok uczyniony ku temu winien jest...
Chciała powiedzieć: „żonie“, ale poprawiła się i dodała: „pani dobrodziejce.“
— Temu nie przeczę, odpowiedział powoli stolnik, który tymczasem przypatrywał się Tekluni z ciekawością człowieka niezupełnie jeszcze uwolnionego od dawnéj miłości. Teklunia czuła instynktowo uczucie jakie obudzała, pochlebiało jéj to, ale zrozumiała potrzebę okazywania tém większéj obojętności, im stolnik był na oko więcéj nią zajęty...
— Ja — muszę śpieszyć — odezwał się do usuwającéj się nieco od natrętnych wejrzeń stolnikowéj, dawny jéj mąż — muszę się widzieć z tym człowiekiem, muszę wybadać go o dziecię... a jeśli się czego dowiem, przez samą wdzięczność winienem donieść i doniosę pani natychmiast.
— Dobrze, pomyślała w duchu stolnikowa: już znowu się chce do mnie przyczepić...
Ruszyła ramionami, popatrzała i skłoniła mu się tak, że stolnik spełna sobie wytłómaczyć nie umiał, czy mu podziękowała, czy go pożegnała; ukłonił się więc podobnież i z pokoju co najrychléj wysunął. Nie będąc widzianą piękna