Byleby posilny był i niezawadny. W istocie dość, powiadam ci, spojrzeć na niego, aby się przekonać, że to stworzone na męża! Gdzie ty co podobnego znajdziesz!...
Stolnikowa główką ruszała jakoś dziwnie...
— Wieśniak, domator, lubiący ciszę, spokój i to co on nazywa szczęściem domowém, familijném, a co jest gniciem w błocie lub wędzeniem w słodkim dymie wioski...
— Śmieszna bo jesteś! — żywo dodała hrabina. Nie idzie o to, co on lubi, taki człowiek może i musi to lubić co ty zechcesz... z niego rozumna kobieta zrobi co się jéj podoba. Widziałam mu z oczu, że mu jeszcze coś z dawnych dla asińdźki zapałów pozostało... możnaby mu wszystko wytłómaczyć doskonale, bo on tylko tego pragnie, jestem pewna, i — co masz szukać nie wiedzieć kogo — wziąć napowrót to co już znasz, a wiesz jak się z tém obejść.
Stolnikowa nie bardzo się jakoś oburzała.
— Proszęż cię, rzekła, widziałaś go: otyły, niezgrabny, niedźwiedziowaty... do niczego niepodobny.
— Ale owszem, do szlachcica ze wsi; pełno takich tu i na dworze i po salonach, choćby u księcia wojewody znajdziesz; toć to przecie chleb powszedni ta szlachta... Zapewne mówiła, z wolna hrabina, nie powiem ażeby to wyglądało wytwornie, a jednak bezpieczniejsze i wię-
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/383
Ta strona została uwierzytelniona.