godziły z sobą. Flegmatyk musi się żenić z żywą, a trzpiotka taka, jak nie przymawiając ty moja Tekluniu, z powolnym, statecznym, szlachetnym... safandułą.
— On bo tak bardzo safandułą znów nie jest‘ broniła stolnikowa; ma nawet wiele energii czasami; tylko w domu, z kobietami i gdy się zasiedzi... powodować się daje...
— Już nie ma co mówić, my was na nowo pożenimy... śmiejąc się mówiła hrabina — a! jak to będzie wyborne! wyborne!...
— Nie wiem tylko czy on zechce... zobaczymy, mruknęła Teklunia.
— Ty chciéj, a będzie dosyć, skończyła hrabina. Oryginalna historya! a dla saméj osobliwości trzeba tego dokazać. Wiesz, duszo moja, to ciebie niesłychanie podniesie, bo stokroć trudniéj zdobyć na nowo serce, niżeli je po raz pierwszy pozyskać... To będzie... un coup de maitre.
Snadź bawić to musiało brzydką panią, gdyż tłumiąc w sobie napadający ją ciągle śmiech, pożegnała zamyśloną Teklunię, która choć się nie oświadczała z chęcią zgody, wcale przeciwko niéj nie była.
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/385
Ta strona została uwierzytelniona.