— Widzisz jaki czuły... jednak dziś mdłościom daj pokój, oni tego nie lubią.
Gdy Cieszym powrócił ze szklanką na pół w pośpiechu rozlaną, już Tekluni został tylko ów wdzięk osłabionéj, roztkliwionéj pięknéj kobiety, który następuje po mdłościach i płaci za nie spektatorom.
Ten stan serca i umysł doskonale tłómaczył, dla czego stolnikowa, łagodnie obchodząc się z mężem, pomówiła z nim utyskując nad wspólném nieszczęściem i wcale nie spierała się o nic. Zgodzili się na to oboje, iż należało na tak zawziętego nieprzyjaciela szukać ludzi zręczniejszych, wytrawniejszych, przebieglejszych, umiejących go omotać i wybadać, lub dojść do czego dążył z zemstą swoją. Hrabina będąca świadkiem narady, przypomniała zaraz po imieniu i nazwisku najmniéj pięciu czy sześciu takich sławnych jurów, pieniaczy, głośnych z tego, iż się im nic i nikt oprzeć nie mógł. Jeden z tych był właśnie znajomy stolnikowi, i natychmiast postanowił się udać do niego, na własne bowiem siły wcale się już spuszczać nie mógł.
Gdy się to działo w Warszawie, list do starościny wyprawiony do rąk jéj doszedł, a że pobożna niewiasta i ojciec Ksawery też mieli korrespondentów a szpiegów na wsi, wiedzieli dobrze, iż stolnik pojechał do stolicy. Starościnie nic tak nie leżało na sercu jak ocalenie
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/399
Ta strona została uwierzytelniona.