— O mój Boże! o mój Boże! czyż to może być? uciekł... i ja nigdy już dziecięcia mojego nie zobaczę... nigdy! nigdy!
Posunęła się krokiem niepewnym ku sofie i padła na nią zemdlona. Trzeba było ratować, poruszyły się wszystkie dzwonki, zbiegli ludzie, posłano po lekarza, gdyż omdlenie przeszło w nerwowy płacz serdeczny ze śmiechem zmieszany. Stolnik ani już myślał wychodzić; nadjechała starościna... Płakali wszyscy ile ich tam było, a rozpacz miała ten skutek, że trzeciego dnia potém wyruszyły powozy stolnika, stolnikowéj i starościnéj razem wszystkie ku Ćwikłom, prośby zaś do konsystorza o rozwód podane cofnięto... Hrabina odprowadzała przejednane szczęśliwie małżeństwo do Jeziornéj, a w dowód, iż najmniejszego cienia podejrzeń krzywdzących nie pozostało z przeszłości, przeprowadzali państwo stolnikarstwo, szambelan Grodzki, wojewodzic i kilka osób, w których towarzystwie piękna Teklunia czas przebyty w stolicy spędziła...
Całą zgraję darmozjadów owych, nie wyjmując Oxtula, natychmiast stolnik odprawił, przekonany będąc, że już chyba Opatrzność sama dziecko zginione powróci. Oxtul jednak z innymi abszytowany, na piątéj mili dognał stolnikowstwo, submitował się z przywiązaniem najczulszém i potrafił się im wkręcić na rezydenta... czemu zresztą, stolnik był rad, bo w warcaby grał wcale dobrze.
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/431
Ta strona została uwierzytelniona.