jazdów przez dzieci Izraela utrzymywanych podostatkiem, każda familia miała znajomą gospodę, to rozpakowywały się tłomoki, prasowały suknie, układały tapety, oczyszczała uprząż kurzem okryta i powozy obmyte w stawie, ze służbą w liberyi, bez tłomoków, wiozły wyfiokowanych gości przed pałac kasztelanicowstwa.
Rezydencya ta wszystkim wymaganiom odpowiadała, była bardzo obszerna, wspaniale i w wielkim porządku utrzymywana, i zapełniona tém co tylko życie uprzyjemnić może. Pałac, bo go tam tak zwano, był w istocie obszernym bardzo starym dworem, bez piętra, do którego przybudowano dwa skrzydła i wyporządzono go jak na ludne zjazdy przystało. Nowy, drugi, wszystkim wymaganiom smaku epoki odpowiedni, zaczynał się dopiero z muru wznosić nieopodal na pagórku, ale po dwakroć podprowadzany coraz wyżéj, z powodu różnych przeszkód stał tymczasowo pod słomą. Bawiono się tymczasem w starym, który choć był nizki, choć nieco ciemny, przybrany wykwintnie, wygodny, starczył dla kasztelanica i jego rodziny. Po za pałacem tym rozciągał się obszerny ogród i park do rzeki, w nim oranżerye, ananasarnie, inspekta... Osobno stała w ogrodzie piękna murowana kaplica. Sam dwór zawierał salę z chórem dla muzyki, bibliotekę, piękne obrazy, a wszystko co ówczesna Europa znakomitego wydawała
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/435
Ta strona została uwierzytelniona.