Jeden stolnik był cały wieczór jakiś dziwnie ponury, zamyślony, tęskny, i gdy do miasteczka wrócili, nie rozchmurzył się. Żona z córką poszły osobno, jemu towarzyszył Oxtul, który z nim gwoli jadłu i napojowi tu przybył i nad ranem odprowadzał na wspólną kwaterę. Oxtul postarzały dobrze, na rezydencyi nabrał tuszy, spowolniał i już się ze Ćwikłów nie ruszał. Siedział w oficynie, a że mu się z tém dobrze działo, oddał się dewocyi, jeździł po klasztorach, po odpustach, podejmował się nowenn i nabożeństw za dusze zmarłe, został pono nawet tercyarzem jakimś, aby mieć urzędowy charakter...
Przez całą fetę ową, Oxtul nie wybijając się na wierzch, z bracią szlachtą pilnował szarego końca.
Miało to swą dobrą stronę, gdyż tu poufaléj mógł chodzić około półmisków i butelek. Ura-
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/450
Ta strona została uwierzytelniona.